Szósty

                Siedziała w biurze i przeglądała swoje notatki. Miała ostatnio sporo na głowie, ale w sumie lubiła tę pracę. Dawała jej poczucie spełnienia. Nagle jej spokój został zaburzony przez Alvesa i Rafinhę, którzy wpadli do pomieszczenia niczym tornado.
– Robimy imprezkę. U mnie, dzisiaj. – wyszczerzył się starszy z tej dwójki – Będziesz?
– No nie wiem…
– No weź – prosił młodszy.
– Dobra już, dobra, tylko tak na mnie nie patrzcie – zaśmiała się i wygoniła piłkarzy na zewnątrz.
                Po powrocie do domu wzięła szybką kąpiel, ubrała się w czarną mini od Helmuta Langa, upięła włosy, pomalowała się i zamówiła taksówkę, która dowiozła ją pod dom Alvesa. Weszła bez pukania, bo i tak nikt by go nie słyszał. W środku już leciała głośna muzyka, a część osób – w tym pan domu – była nieco podchmielona.
– Cara! – podbiegł do niej i wziął na ręce – Słoneczko moje małe przyszło! Ludzie, róbcie miejsce, bo teraz będą tańczyć prawdziwi Brazylijczycy! – wydarł się na gości. Postawił dziewczynę na ziemi, włączył „La gozadera” i porwał Caballero w wir tańca. Dziewczyna na początku się śmiała, ale po chwili złapała rytm i poruszała się w takt latynoskich nut. Daniel właśnie jej przypomniał o jej korzeniach. O, nie, nie mogła w sobie zatracić tej seksownej Brazylijki – co to, to nie! Po godzinie szaleństwa poszła się napić czegoś do kuchni. Zrobiła sobie piwo z pepsi i wróciła do salonu. Przysiadła na kanapie obok Sergiego. Pech chciał, że było to dokładnie naprzeciwko Messiego. Nie rozmawiali od czasu spotkania na gali w Zurychu. Uśmiechnęła się do niego perfidnie i wtuliła w blondyna. Ten zaś objął ją prawym ramieniem, a lewą dłoń ułożył na jej kolanie. Argentyńczykowi natychmiast skoczyło ciśnienie. Odstawił swoją szklankę z colą na stolik i wyszedł na powietrze. Oparł się wygodnie o barierkę oraz zapatrzył w dal. Po chwili dołączył do niego gospodarz.
– Co jest? Jakiś taki kwaśny jesteś – zagaił.
– Nic. – warknął – To ty ją tu zaprosiłeś?
– Ale kogo? – pacnął się w czoło – A, Caballero? No ja, a kto niby?
– Po co? Żeby zepsuła nam zabawę?
– Stary, jak na razie to ty ją psujesz, bo łazisz taki nabzdyczony, a ona się świetnie bawi. Nie widzisz tego?
– No właśnie widzę. – fuknął – Obściskuje się z tym całym Roberto.
– A, to o to chodzi. – zaśmiał się – Lio, przyznaj, że ona ci się podoba.
– Żartujesz? Jest wredna, pyskata, nie przebiera w słowach…
– Nie traktuje cię jak pępek świata. – podsunął – I jest nieziemsko seksowna. I za to ją ubóstwiasz.
– Ubóstwiam? – wykrzywił się śmiesznie.
– Ubóstwiasz, uwielbiasz, a może nawet kochasz. – wzruszył ramionami – Nie wiem, co w tobie siedzi, ale zależy ci na niej i się tego nie wyprzesz. Jak ci zależy, to zawalcz – poklepał go po plecach.
– Ale ona ma Sergiego – wyszeptał. Chciał jeszcze wspomnieć o piłkarzu Królewskich, ale się powstrzymał.
– Słuchaj, stary, ona go traktuje tylko jako kumpla. Tak samo jak Rafinhę i Bartrę. Znają się od dawna i tyle – powiedział, po czym zniknął w tłumie imprezowiczów.
                Argentyńczyk postał jeszcze tak chwilę i też wszedł do środka. Zauważył tańczącą z Neymarem brunetkę i postanowił do nich podejść.
– Odbijany. – uśmiechnął się do przyjaciela i zdziwionej jego zachowaniem Caballero – Jak się bawisz? – umiejscowił swoje dłonie na jej biodrach.
– Jak do tej pory dobrze. – oplotła jego szyję dłońmi – Masz jakiś interes?
– Nie, czemu? Nie mogę po prostu chcieć potańczyć z przepiękną kobietą na domówce kumpla z drużyny? – wyszczerzył się.
– No, panie Messi, to chyba pierwszy komplement i w ogóle miła rzecz, jaką kiedykolwiek od pana usłyszałam – przyciągnął ją do siebie bliżej. Byli ciało w ciało.
– Daj mi szansę, a obiecuję, że będzie ich więcej – wymruczał seksownie do jej ucha.
                Potańczyli jeszcze trochę, a pożądanie rosło w nich coraz bardziej. Po kilkunastu minutach dziewczyna gdzieś zniknęła, nie wiadomo gdzie. Argentyński napastnik postanowił jej poszukać wśród bawiącego się tłumu, ale na darmo. Nie było jej nawet przy Roberto, lecz z tego faktu się akurat bardzo ucieszył. Złapał w biegu starszego kolegę.
– Dani, nie widziałeś gdzieś Cary? Nigdzie nie mogę jej znaleźć – przekrzykiwał głośną muzykę.
– Poszła na górę, bo powiedziała, że jest zmęczona. Trzeci pokój po lewej – uśmiechnął się szeroko.
                Brunet dopił swoją colę i w podskokach pobiegł na piętro. Było tam o wiele ciszej i spokojniej. Zatrzymał się przed drzwiami, o których mówił Alves i niepewnie wszedł do środka. Stała przy oknie i nawet nie zauważyła jego wejścia. Podszedł do niej po cichu. Odwróciła się, kiedy poczuła na biodrach jego silne ręce. Zapatrzył się w jej śliczne oczy. Odgarnął kosmyk z jej twarzy i przejechał kciukiem po policzku, na którym momentalnie pojawił się delikatny rumieniec. Pochylił się lekko i pocałował ją. Po chwili zrobił to ponownie, i jeszcze raz, i jeszcze. Całowali się żarliwie. Wplotła palce w jego krótkie włosy i zmusiła, by się do niej jeszcze bardziej przysunął. Zaczął błądzić dłońmi po jej plecach, aż dotarł do zamka. Rozpiął suwak, a ona w tym czasie pozbyła się jego koszulki. Sukienka spadła na podłogę, a po chwili dołączyły do niej też spodnie piłkarza. Zaczął schodzić z pocałunkami na szyję Caballero, a potem coraz niżej. Popchnął ją na łóżko. Zaczęli pieścić swoje ciała, aż w końcu się w sobie zatracili. Nie zastanawiali się nad konsekwencjami. Po prostu oddali się pierwotnym instynktom.
                Opadli na posłanie i wgapiali się tępo w sufit. Nie mogło do nich dojść, co się przed chwilą stało. Dziewczyna zamrugała kilka razy i przeniosła swój wzrok na leżącego obok bruneta.
– Co myśmy zrobili?
– Po prostu poszliśmy ze sobą do łóżka. Jak dwoje dorosłych ludzi – przekręcił się na bok.
– Tak się nie zachowują odpowiedzialni ludzie. – prychnęła – Alkohol ci najwyraźniej nie służy. Zaciągasz po nim do łóżka nieznajome laski – próbowała mu jakoś dogryźć.
– Po pierwsze: nie jesteś nieznajoma. Lubię cię, ty wredoto. – uśmiechnął się uroczo i przesuwał delikatnie palcem po jej odkrytym, nagim udzie – A po drugie: nic dzisiaj nie piłem. Oprócz coli. No chyba, że ty jesteś pijana? – przyjrzał się jej uważnie.
– Nie. – pokręciła głową – Wypiłam tylko pół szklanki piwa z colą.
– No widzisz, nie możemy zrzucić winy na alkohol, bo żadne z nas nie jest pijane. Po prostu oboje tego chcieliśmy i już – przysunął ją do siebie i objął w pasie. Zaczęła kreślić kółeczka na jego ramieniu.
– Co teraz zrobimy? Nie zrozum mnie źle… Ja po prostu nie jestem przyzwyczajona do takich sytuacji – zawstydziła się.
– Zobaczmy, jak rozwinie się nasza znajomość, co ty na to?
– W porządku. – wyszeptała. Uniósł jej brodę i delikatnie musnął usta. Chciał ponowić czynność, ale dziewczyna się odchyliła. Zmarszczył brwi – Musisz się bardziej postarać – zachichotała.
– Tak myślisz? – przewrócił ją na plecy i przygwoździł do materaca. Próbował ją pocałować, ale cały czas kręciła głową w różne strony i zanosiła się przy tym śmiechem. Droczenie się z nim przynosiło jej niemałą frajdę. W końcu przytrzymał jej nadgarstki jedną ręką, a drugą unieruchomił głowę. Spojrzał w te piękne oczy i zachłannie wpił się w jej usta. Przez chwilę się opierała, ale już kilka sekund później przyciągnęła go do siebie jeszcze bliżej – Podobam ci się, co? – wyszczerzył się, trzymając kciuki na jej skroniach.
– A jak myślisz? Inaczej bym się chyba z tobą nie przespała, nie?
– No, ja mam nadzieję. – zaśmiał się i cmoknął jej idealnie skrojone usta. Opadł na posłanie i leżąc na boku wpatrywał się w nią – Opowiedz mi coś o sobie.
– Po co?
– Mamy się przecież poznać, nie? A ja w sumie nie wiem o tobie zbyt wiele. Nawet nie wiem, z której części Hiszpanii pochodzisz.
– Nie pochodzę z Hiszpanii. Znaczy… – zaczęła wyłamywać palce – Mam hiszpańskie obywatelstwo, ale nie tylko.
– To znaczy? Jakiej narodowości jesteś? – zaciekawił się. Zauważył, co robiła z kostkami, więc wziął jej dłonie w swoje i splótł ich palce, lekko się przy tym uśmiechając.
– Zawsze się wszyscy śmiali, że jestem mieszanką wybuchową – zachichotała.
– Czyli? No nie trzymaj mnie tyle w niepewności. Wiesz, że ja jestem Argentyńczykiem z włoskimi korzeniami.
– Mam w sobie cztery rodzaje krwi. – wytrzeszczył oczy, a ona westchnęła – W jednej czwartej jestem Hiszpanką, w jednej czwartej Portugalką, w jednej czwartej Brazylijką, a w jednaj czwartej Argentynką. – zaśmiała się – I co teraz powiesz?
– Że jeszcze bardziej mi się podobasz. A myślałem, że bardziej się nie da.
– Czyżby? – zmrużyła oczy.
– To dlatego jesteś taka piękna. Masz najlepsze geny. A szczególnie ta argentyńska krew mi się podoba.
– Serio? Faceci zawsze lecieli na tą moją ukrytą Brazylijkę – wzruszyła ramionami.
– Bo się nie znają. Dobra, opowiadaj dalej.
– Ale co tu opowiadać? Wychowywałam się w Porto. Każde wakacje dzieliłam między Mendozą, Natal i Barceloną. Jak byłam większa, to już sama przyjeżdżałam do wujka i działałam w La Masii, pomagałam mu też przy pracy.
– To stąd znasz Roberto, Alcantarę i Bartrę.
– Tak. I jeszcze kilku chłopaków. Na przykład Tello, Deulofeu, Suareza… No, ale nieważne. Na studia prawnicze wyjechałam do Sewilli. Potem rok spędziłam w Paryżu i ostatecznie przeprowadziłam się do stolicy Katalonii.
– A rodzina? – spytał niepewnie.
– Wyparli się mnie. – prychnęła – Tylko wujek akceptuje to, że działam na rzecz klubu i kocham piłkę nożną.
– Dlaczego?
– Bo jestem kobietą, a kobieta jest od siedzenia przy garach i sprzątania, a nie oglądania meczów, kibicowania i szlajania się po stadionach.
– Na wielu stadionach byłaś?
– W każdym miejscu na świecie, w którym byłam, musiałam wejść na stadion. – zaśmiała się perliście – Takie zboczenie po chrzestnym.
– Ma szczęście, że ma taką chrześnicę.
– Tak, zwłaszcza, że siedzi mu cały czas na głowie – jęknęła.
– Mieszkacie razem?
– Tak. Pomagałam mu po śmierci cioci i tak już jakoś zostałam.
– Jak ja mu zazdroszczę – przytulił ją mocno, a ona oniemiała.
– Czego? – zdziwiła się.
– Tego, że ma cię na co dzień.

***

                Obudziło ich głośne chrząknięcie. Równocześnie otworzyli oczy i przez chwilę się w siebie wpatrywali, żeby potem przenieść wzrok na przybysza. Okazał się nim Daniel. Stał przed łóżkiem i szczerzył się.
– Dzieciaki, jak następnym razem macie zamiar robić to w moim domu, to zamknijcie drzwi na klucz. Będzie bezpieczniej.
– Spadaj, Alves. – brunet rzucił w niego poduszką – Po coś tu wchodził?
– Chciałem sprawdzić, czy się nie pozabijaliście. Ale jak widzę, bardzo dobrze się dogadaliście, mam rację? – zaśmiał się i schylił. Podniósł z ziemi kawałek czarnego, koronkowego materiału – Cara, a to przypadkiem nie jest twoje? – pomachał jej przed oczami stanikiem. Próbowała mu go wyrwać z rąk, ale na próżno.
– Dani! – jęknęła.
– Czekaj, zaraz ci oddam. Zerknę tylko na metkę. – uśmiechnął się szeroko – No, Lio, przyjacielu, masz dobry gust. – poruszył zabawnie brwiami – A  ty, Caballero, niezłe cy…
– Alves, wynocha! – wydarł się La Pulga.
– Wyrzucasz mnie z mojego własnego pokoju? – zrobił smutną minkę.
– Tak. Musimy się ubrać.
– Czyli jednak! – ucieszył się tym, co usłyszał – Messi się zakochał! Messi się zakochał! – krzyczał na cały dom.
                Argentyńczyk opadł bezwładnie na poduszki i jęknął. Głupota jego przyjaciela nie znała granic. Cara się do niego lekko przysunęła. Objął ją ramieniem.
– I się wydało – zachichotał.
– Mamy problem.
– Ej, no bez przesady. Nie jestem chyba aż taki zły, co? – zerknął na nią z wyrzutem.
– Nie mówię o tym. Dani nie oddał mi stanika.
– Alves!!! – wydarł się napastnik – Zaraz ci go przyniosę.
– Mam nadzieję, że moją bieliznę, a nie tego debila?
– Uwierz mi, wolałbym go nie nosić. – wciągnął na siebie spodnie – A potem liczę na nagrodę – cmoknął ją w usta i zbiegł na dół.
                Pan domu siedział na kanapie i bawił się koronkową bielizną. Messi przyczaił się za nim i wyrwał mu skrawek materiału.
– Ej! – oburzył się.
– Nie ej, tylko nie wiesz, że nie zabiera się cudzej bielizny? Jak ci się takie staniki podobają, to sobie kup jakiś w sklepie, a nie – usiadł koło kumpla.
– I jak było?
– Dani, czy ty mnie pytasz o to, jak mi było w łóżku z panienką Caballero Costą? – na jego usta wkradł się szeroki i błogi zarazem uśmiech.
– No.
– Nie twoja sprawa – pokazał mu język.
– No weź no, pochwal się. Taka sztuka – zagwizdał.
                Usłyszeli, że ktoś schodził po schodach. Obaj się obejrzeli. Jak się okazało była to Cara. Uczesana i w sukience. W dłoni niosła szpilki. Stanęła koło nich i zmrużyła oczy.
– I co, barany? Ile można czekać? – westchnęła i założyła buty – Okay, ja spadam. Pa.
– Czekaj. – chwycił ją za rękę – Miałem…no…ten… – podrapał się po głowie – Ale czemu ty w ogóle już zeszłaś? Stanik ci nie potrzebny?
– Nie miałam zamiaru czekać tam przez wieczność, a bez bielizny da się żyć.
– Bez bielizny? Ale… – oświeciło go i wybałuszył oczy – Ale przecież majtki miałaś.
– Taa, chyba w kieszeni Alvesa. Możesz sobie zostawić na pamiątkę – zwróciła się do Brazylijczyka.
– A, dziękuję, dziękuję. Oprawię je sobie w ramkę – zaśmiał się, a Messi zdzielił go po łbie.
– Gorzej niż z dziećmi – jęknęła i wyszła.

***
Oddaję w Wasze ręce kolejny rozdział. :) Jakby ktoś jeszcze nie wiedział, to wróciłam do publikowania na "Freaky like me". Zapraszam!

Komentarze

  1. Kooooocham Cię za ten rozdział. <3
    Kiedy doszłam do momentu wspólnego tańca już się uśmiechnęłam szeroko, a im dalej tym lepiej. Mam nadzieję, że jakoś to z nimi będzie, bo znając Ciebie coś im po drodze wymyślisz (jest jeszcze nieszczęsny Ramos XD).
    Buzia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że Ramos się nie poddaje i zawsze gra do końca :D

      Usuń
  2. AAAAAAA zabijasz mnie!!! Tyle czekania i wreszcie! Teraz oby było tylko lepiej, no ale jest ten nasz Ramos i co teraz? *wzdycha*
    kocham cię, kocham za te cudne rozdziały!
    I zapraszam tez do mnie, bo dziś znów wstawiłam nowy rozdział ♡
    Czekam na dalszą część <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział?! :o
      Już lecę! <3

      Usuń
    2. A tak tutaj cię zaatakuje i powiem, że dodałam już 30, wiec jeśli chcesz, to wpadnij <3

      Usuń
  3. No i kolejne twoje opowiadanie sprawia, że uśmiech z mojej twarzy nie znika! Jak Ty to robisz , że piszesz tak cudowne opowiadania! ? Zdradź sekret lub podziel się swoim darem :D
    A tak już na poważnie to naprawdę masz talent do pisania , cholernie wielki talent!
    Czekam niecierpliwie na rozdziały na twoich blogach i życzę weny DUŻOOOO WENY!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! <3 Na moim profilu znajdziesz linki do moich innych prac - wcześniejszych. Może coś Ci się spodoba :)

      Usuń
  4. Raju, miałam tak zapracowany tydzień, że znowu komentuje późno w nocy i to po prawie całodniowym pisaniu o grotesce..
    No dobra, wreszcie jakiś rozdział, w którym mogę ponarzekać!!! Nie na ciebie oczywiście ale na Carę. To dziwne i nie mogę tego zrozumieć za nic w świecie. Chwilę temu nienawidziła Leo i była na niego zła za słowa o jej wujku, wyjechała do "PrZyJaCiELa" i nie dość, że się bawiła w jego dziewczyną to jeszcze w mamusię jego dziecka. Chwike później wróciła i przespała się z Leo.. A Leo? Nie lubię laski chociaż mi się podoba, gadam z kolegą, tańczę z nia, ona sobie idzie, idę za nią a po chwili już jej się dobiera do majtek... Wow! Ten to ma tempo, serio! Gdyby byli pijani, nawaleni że hej to bym jeszcze zrozumiała.. Gdyby naprawdę się kochali że mój ty Boże.. Leo się zauroczył albo po prostu samiec widzi ładną samicę i no.. A Cara? Nie chcę tu używać zaraz 'dziwka' bo może to za szybko ale trochę nie wierzę, że tego chciała z miłości, czy dlatego, że Leo jej się tak bardzo podoba... Nie zna go wcale i po jednym tańcu idzie z nim do łóżka.. jak jeszcze jej dziwną relację z ojcem nie jej dziecka sobie usprawiedliwiałam tej? Nie mogę zrozumieć co miała w głowie. I te zwierzanki i durna gadka że jej się super podoba. Mi tu coś nie pasuje, czuję podstęp.. może chciała się zemścić? No chyba nie będą zaraz chodzić razem za rączkę..?
    Lubię sobie myśleć co będzie dalej ale wiesz co? Ty masz to coś, że zawsze mnie zaskoczysz i nie umiem nic przewidzieć, brawo!😁❤
    Pewnie jak się wyśpię to popróbuję wykminić jakieś teorie spiskowe ale coś czuję, że z nich nici będą...
    Kochana! Dużo dużo weny, pisz dalej tak wspaniale jak to robisz do teraz a nawet jeszcze lepiej hahah!
    Do następnego u ciebie czy tam u mnie, jak wypadnie!;)
    Buziaki!! xx.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cara jest dość skomplikowana, ale więcej nie zdradzę ;*

      Usuń
  5. Chyba muszę brać lecytynę bo kompletnie zapomniałam o tym opowiadaniu xd ale nadrobiłam już zaległości ;-) jestem jak zwykle pod wrażeniem. Leosia w takiej odsłonie nie znałam, Ramosa również.. Bardzo ciekawe czy bohaterka ułoży sobie życie z którymś z tych panów.. Czekam na next ;-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty