Epilog
Uśmiechnięty wrócił do domu, nalał sobie w kuchni zimnego
soku pomarańczowego i podążył do salonu, gdzie miał nadzieję zastać swoją
piękną żonę. Po dwóch miesiącach od ślubu nadal nie mógł przestać się szczerzyć
i czuć dumy rozpierającej jego pierś, widząc na – bez względu czy to jej czy
jego – serdecznym palcu śliczną, złotą obrączkę.
Lívii nie było jednak na kanapie, a drzwi do ogrodu
były otwarte. Na stoliku zauważył ładne, czerwone pudełko, owinięte żółtą
wstążką zawiązaną na kokardę. Zdziwił się nieco, bo żadne z nich nie miało
urodzin ani nie wypadała też jakaś rocznica.
– Liv! – zawołał.
– Tak, kochanie? –
usłyszał.
– Co to za pudełko na
stoliku? Zapomniałem o czymś?
– Nie. – zaśmiała się,
wchodząc do pokoju – Dla ciebie. Otwórz, proszę – przygryzła dolną wargę.
– W porządku… – odparł
niepewnie, po czym odwiązał wstążkę i otworzył pudełko. W środku znajdowała się
maleńka koszulka reprezentacji Hiszpanii. Na plecach widniał napis Papi i numer
15 – Liv… – przełknął głośno – Czy to znaczy… – nie umiał się wysłowić.
– To oznacza, skarbie,
że zmajstrowałeś nam maluszka w noc poślubną. – podeszła do niego i objęła
mocno jego szyję – Wiedziałam, że dziecko pojawi się u nas raczej prędzej niż
później, ale tak szybkiej akcji z twojej strony to się nie spodziewałam, papi.
– W końcu! – krzyknął
uradowany – A wiesz, co to oznacza? – uniosła brew, a on się wyszczerzył – Że
powiększą ci się cycki, mamacita! – klepnął ją lubieżnie w tyłek i złączył ich
usta w namiętnym pocałunku.
Stali tak objęci na środku wielkiego salonu, w
ślicznym domu z ogromnym ogrodem, w spokojnej dzielnicy na przedmieściach
Paryża. Stali i okazywali sobie czułość, ciesząc się z tego co mieli i co miało
dopiero nadejść. Byli już szczęśliwym małżeństwem, a teraz mieli zostać
rodzicami owocu ich miłości. Bo oni od początku byli kimś więcej niż tylko przyjaciółmi.
***
Nie wierzę, że to już koniec tej historii! Na początku miało to być opowiadanie z Leo w roli głównej, ale Ramos musiał najwyraźniej przejąć stery, bo nie lubi być w czyimś cieniu. 😂😜 Więc wyszło, jak wyszło. Dodatkowo tekst na belce pochodzi z piosenki, która leci w tle "Amigos con derecho a roce", co oznacza "przyjaciół z bonusami". Teraz chyba już wszystko jasne, do kogo to się odnosi, prawda?
Jestem ciekawa, jak się Wam podobało? Koniecznie dajcie mi znać. 😉 Czekam też na Wasze propozycje co do (ewentualnych) kolejnych opowiadań. Jest ktoś lub coś, o czym chciałybyście poczytać? Jestem otwarta na propozycje - wszelkie! Też mam pomysł na nowego bohatera, ale jeszcze nie jestem pewna, więc... DAWAJCIE! ❥
Luv ya!
***
Nie wierzę, że to już koniec tej historii! Na początku miało to być opowiadanie z Leo w roli głównej, ale Ramos musiał najwyraźniej przejąć stery, bo nie lubi być w czyimś cieniu. 😂😜 Więc wyszło, jak wyszło. Dodatkowo tekst na belce pochodzi z piosenki, która leci w tle "Amigos con derecho a roce", co oznacza "przyjaciół z bonusami". Teraz chyba już wszystko jasne, do kogo to się odnosi, prawda?
Jestem ciekawa, jak się Wam podobało? Koniecznie dajcie mi znać. 😉 Czekam też na Wasze propozycje co do (ewentualnych) kolejnych opowiadań. Jest ktoś lub coś, o czym chciałybyście poczytać? Jestem otwarta na propozycje - wszelkie! Też mam pomysł na nowego bohatera, ale jeszcze nie jestem pewna, więc... DAWAJCIE! ❥
Luv ya!
Ja też nie mogę uwierzyć, że to już koniec. 😭
OdpowiedzUsuńCieszę się, że im wyszło i na dodatek zostaną rodzicami. Trochę żałuję, że jednak Leo nie grał pierwszych skrzypiec, ale tak musiało być. 😁 Tytuł mówił sam za siebie i inaczej być nie mogło.
Odnośnie nowego bohatera.. Sama nie wiem o kim chciałabym przeczytać 🤔 może Luis Suarez? To mogłoby być smaczne opowiadanie. 😂
Kochana, nie będę pisała o Twoim pięknym stylu, w jakim piszesz każde opowiadanie, bo chyba przy poprzednich pracach skończyły mi się słowa. Napiszę krótko: dziękuję i do (mam nadzieję) szybkiego zobaczenia.
Buziaki! 💕
Słońce, ja nawet nie mam pojęcia, jak Ci dziękować za to, że jesteś tu ze mną od początku i zawsze mogę na Ciebie liczyć! <3
UsuńUściski i buziaczki ;*
aaaaajjj, także nie wierze, ze to koniec! W głowie ciagle siedzi mi Leo! Chciałabym wiedzieć co takiego się z nim od czasu ich zerwania podziało. Jak na przykład zareagował na wieść o ślubie? Lub co zrobi, gdy zobaczy jak media będą huczały o małym Sergio? W sumie, to nawet się cieszę, ze stery przejął Ramos, bo Messiemu dość opornie szło z tą naszą Livią. Znaczy, no w sumie na początku ich związek pojawił się tak szybko i łatwo, ale to już wiadomo co było potem xd
OdpowiedzUsuńDziękuje ci za to, że uraczyłaś nas znowu swoim arcydziełem i mam ogromna nadzieje, ze już niedługo pojawi się coś nowego (oraz ze wpadnie jakiś nowy rozdział do twojego drugiego cudeńka, bo się nie mogę doczekać! ;D). Ja bym chętnie poczytała coś o Busim albo Inieście (a co, chłopak tu na tym bloggerze jakiejś wielkiej kariery nie robi i przez to ukrywa się gdzieś w moich planach na nową historie :D)!
Ugh, nienawidzę pisać tych komentarzy pod epilogami, bo zawsze mi smutno, że już więcej nic nie napisze ani nie przeczytam xd
Ale cóż, musi się to stać, więc dziękuje po raz kolejny i żegnam się z tą historią nadzieja, ze już niedługo zaprosisz nas pod nowy link!
Pozdrawiam, ściskam, całuję, wielbię! Buziaczki! <3
Aw! Tak bardzo się cieszę, że jesteś tu ze mną już tak długo. <3 W planach mam kilka historii - jak na tę chwilę największe szanse ma Lucas Hernandez, ale ciii! :D Z całą pewnością dam Wam znać, kochana!
UsuńBuziaczki <3
Dotarłam tu wreszcie, bo miałam jeszcze rozdział do nadrobienia.. mam zakwasy, że za nic się nie podniosę to przynajmniej pocxytam.
OdpowiedzUsuńCóż mam napisać. Szkoda, że już koniec. Szczerze mówiąc nie wierzyłam do końca, że Livia zostanie z Sergio. Byłam pewna, że go zostawi jak Leo i pójdzie własną drogą, potem kogos złapie innego i to jego będzie zapewniać, że to miłość życia. Ale to zakończenie jest jednak bardziej optymistyczne. Najwyżej Sergio będzie miał trzecią żonę kiedyś i dwie byłe będą mu podrzucały dzieci hahaha jedno do obiadu, inne po obiedzie😂 (nie myśleć lepiej co by było z bliźniakami)
Nowe opowiadanie? Pisz oczywiście, chociażby o Sławomirze czy Braciach Golec, a i tak będę czytać, bo to będzie dzieło jak wszystko inne spod twojej ręki!😊 Wracaj oczywiście szybciutko bo będzie nuda bez ciebie!!😁
Gratulacje skończonego opowiadania, mam nadzieję, że kiedyś też uda mi się pójść w twoje ślady hahah
Buziaki i do następnego (u mnie czy u ciebie, ale jednak następnego haha)!!
❤️❤️❤️
O nie! Rozwaliłaś mnie tym fragmentem o podrzucaniu dzieci! :D Ani o Sławomirze, ani o Golcach pisać NA PEWNO nie będę. Co nie oznacza, że już w ogóle nie będę pisać. ;) Coś tam mi w głowie siedzi, ale wiesz, jak to jest ze mną i moim czasem, hehe.
UsuńWidzimy się w sobotę u Ciebie, moja droga ;* (no chyba, że coś mnie natchnie i jeszcze dziś/jutro pojawi się u mnie nowy rozdział na drugim blogu ;p)
Nie wierzę, że to już koniec historii.. Faktycznie myślałam, że Leo będzie grał tu pierwsze skrzypce a tu takie zaskoczonko.. Za Ramosem nie przepadam, ale jakoś w Twoim opowiadaniu podobała mi sie jego osoba ;-) Nie mniej jednak szkoda, że to już koniec.. Ale coś się kończy, a zaczyna coś nowego.. I tak się zastanawiam, że z tym czymś nowym to może by stworzyć teraz ze Suarezem w roli głównej? Koniecznie daj mi znać co myślisz o tym pomyśle ;-) Pozdrawiam Cię cieplutko :*
OdpowiedzUsuńNo cóż mogę powiedzieć? Kiedyś dałam radę Was przekonać do Cristiano Ronaldo, a teraz do Sergio Ramosa - chyba mam jakiś dar! :D
UsuńZ Suarezem powiadasz... Hmm... Całkiem ciekawy pomysł. Pytanie tylko - z którym? ;p
Pozdrawiam :*
Ja po prostu nie wierzę, że mam takiego pecha! Zawsze jak uda mi się znaleźć interesujące opowiadanie, to albo jest już zakończone (co w sumie z jednej strony jest dobre, bo nie muszę się niecierpliwić i czekać na nowość) albo zawieszone. No ok, z dwojga złego pierwsza opcja nie jest zła! W ostatnim czasie szukałam historii piłkarskich, ale z marnym skutkiem. Aż tu nagle wchodzę na Twojego bloga i co widzę? Że uwielbiany przeze mnie Ramos jest jednym z głównych bohaterów! Wyobrażasz sobie, że przeczytałam wszystkie rozdziały w godzinę? Bardzo mi się podobało, a zakończenie? "Wygrał" Ramos <3 Jestem usatysfakcjonowana! Na dodatek epilog, a raczej teksty radosnego Papi rozbawiły mnie do łez ;) "powiększą ci się cycki, mamacita!" haha, serio Sergio? ;D
OdpowiedzUsuńJeśli zdecydujesz się na kolejne opowiadanie (w co mam nadzieję, bo masz bardzo przyjemny styl pisania) to z chęcią zaglądnę, mi bohater główny jest zawsze obojętny szczególnie jeśli to sportowe opowiadanie ;) A sama nie mam prawa proponować, jestem zbyt "nowa"!
Pozdrawiam! "Znajdziesz" mnie na https://i-was-happier-with-you.blogspot.com/ jeśli byłabyś zainteresowania opowiadaniem z klubami madryckimi w tle. Byłabym też wdzięczna o poinformowanie, w razie czego, o nowej historii :) Pozdrawiam!
Bardzo mi miło, że Ci się spodobało. ;)
UsuńMam na koncie już kilka innych opowiadań (zakończonych) i jedno nadal "się pisze", więc z wielką radością Cię zapraszam do "nadrobienia", hehe :D Na twoje opo na pewno wpadnę i napiszę, co sądzę, więc się mnie spodziewaj! ;p
Tutaj kilka linków do mnie:
https://bose-stopy-biale-sny.blogspot.com/
https://loca-como-yo.blogspot.com/ - to jest w trakcie pisania ;)
https://without-an-end.blogspot.com/
https://life-has-already-bit-me.blogspot.com/
https://ni-los-anos-ni-los-contratiempos.blogspot.com/
https://somos-una-familia.blogspot.com/
https://utracony371.blogspot.com/
https://wposzukiwaniuszczescianaswiecie.blogspot.com/
Pozdrawiam!
Dziękuję! <3
UsuńJa tu również jestem! Może i przychodzę z opóźnieniem, ale jestem. W końcu chyba nie myślałaś, że pozostawiłabym to opowiadanie bez żadnego śladu po sobie.
OdpowiedzUsuńNienawidzę epilogów. Po prostu nienawidzę. A wiesz dlaczego? A dlatego, że zawsze oznaczają zakończenie historii, którego ja tak bardzo nie chcę 😭😭 Mimo to, że Twój epilog jest świetny, co jest zasługą Twojego ogromnego talentu (do którego zaraz wrócę) to i tak jestem niezadowolona... Bo ja nie chcę, żeby to był koniec! Nie, nie i jeszcze raz nie!
Nawet nie wiesz, jak żałuję, że nie znalazłam Twojego bloga i wszystkich poprzednich wcześniej. Swoją drogą teraz zaczynają się wakacje, więc chyba poczytam sobie Twoje poprzednie dzieła. Wracając... Szkoda, że nie byłam z Tobą od samego początku, ale najważniejsze, że jestem w ogóle. I teraz się mnie nie pozbędziesz! <3
A teraz sprawa Twojego talentu, do którego za mało się odniosłam... Kocham Cię, kobieto! <3 Masz świetny styl pisania. Taki przyjemny do czytania. Nie jest strasznie wyrafinowany i to dobrze, bo ja takich nie lubię. Tutaj po prostu pochłaniałam wszystkie słowa na raz. <3
Nigdy nie rozpisuję się pod epilogami, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie wiem, co mogłabym napisać, dlatego komentarz dzisiaj krótki.
Papi! Ale super, że pojawi się Ramos Junior. A jeszcze bardziej super jest to, że ta dwójka jest razem szczęśliwa!
Przyznam szczerze, że na początku byłam rozczarowana, że Leo schodzi z pierwszego miejsca, ale teraz jestem zadowolona. Chociaż tak jak jedna z pań nade mną również jestem ciekawa, co się z nim stało.
Kto powinien być w następnym opowiadaniu? Myślę, że to jest Twoja decyzja, więc ja się za nią nie biorę. Bylebyś pisała. To mi do szczęścia wystarczy.
Jeśli zdecydujesz się na pisanie nowego opowiadania to mogłabyś mnie o tym poinformować? Zdecydowanie byłabym zainteresowana.
Gdzie obecnie mogę Cię znaleźć? Jest coś, co piszesz obecnie i mogłabym czytać? Byłabym wniebowzięta.
Ode mnie to tyle. Dziękuję, kochana, że mogłam tu być i czytać. Życzę Ci dużo weny i już wyczekuję jakiejś nowości!
Buziaki ;*
PS. Zapraszam też do mnie w wolnej chwili ;)
Awww! Mam przec Ciebie banana na twarzy! :D Dziękuję za tak miłe słowa i przede wszystkim za to, że jesteś!
UsuńAktualnie jestem tu: https://loca-como-yo.blogspot.com/
Mogę już jednak zdradzić, że pracuję nad nowym opowiadaniem (troszkę bardziej madryckie klimaty), ale po wielu Waszych komentarzach zastanawiam się także nad KONTYNUACJĄ tego opowiadania, gdzie pociągnęłabym wątek naszego Leo. Co Wy na to? :D
Buziaki <3